Opublikowano 13 komentarzy

Bajka o koronie życia – czy będzie należała do nas czy do koronawirusa?

Dawno, dawno temu… za górami za lasami…, a może nie tak dawno i nie tak daleko, było sobie królestwo. Ludzie żyli sobie normalnie, pracowali, bawili się, czasami toczyli waśnie. Dzieci chodziły do szkoły, a po szkole grały w piłkę nożną albo spędzały czas przy komputerze. Każdy miał jakiś cel lub żył dniem dzisiejszym nie zastanawiając nad jutrem. Król panował na swoim królestwem, starając się zapewnić bezpieczeństwo i regulować wszystko, co się da. Tworzyły się duże urzędy i procedury i coraz więcej czasu ludzie poświęcali nad czytaniem co i jak mogą, a czego nie mogą zrobić. Części osób to i tak nie przeszkadzało, ponieważ mieli swoją pracę, a po pracy siadali wygodnie przed telewizorem i spędzali tam czas. Oglądali wszystko, co przyciągnie ich uwagę, nie zastanawiali się i nie pamiętali nawet co oglądali wczoraj. Część osób starało się coś zrobić, coś dokonać. Poświęcali się innym. Radość im dawał uśmiech drugiego człowieka, czy poczucie bliskości Boga w tym, co robili. Tak w małym społeczeństwie mijały dnie, a czas płyną bez problemów…

Za gorami za lasami

Pewnego razu, wszystko się zmieniło. Z dnia na dzień czas stał się ważny, a życie za dało pytanie każdemu o sens. Na granicy królestwa stanął wróg, nie taki zwykły, przed którym można wytoczyć działa, wybudować mur, pertraktować z nim, ale maleńki, który zmienił wszystko. Na początku ludzie w królestwie nie chcieli wiedzieć, woleli bagatelizować, mówić, że jest zwykły, że nie ma co się bać… ale im bardziej ludzie tłumaczyli sobie, że jest on błahostką, to tym bardziej widzieli jego skutki… okazało się, że jest to maleńki wirus w koronie, który przyszedł rządzić światem. Król starał uzyskać pomoc w sąsiednich krajach na mocy porozumień i na mocy budowanych praw regulacji, okazało się, że każde państwo ma ten sam problem. Każde królestwo w pierwszej kolejności zaczęło dbać o swoich poddanych. Był to trudny czas, wirus przenosił się pomiędzy poddanymi wyniku spotkań oraz czekał na ulicy czy w sklepie, teatrze, kinie. Ciężko było walczyć, ponieważ, zanim ktoś spostrzegł, że jest chory, to roznosił już wirusa. Ludzie się przestraszyli, bo wirus niszczył zdrowie, a część osób niestety umierało. Król nakazał kwarantanne- czyli zamknięcie się w domu – pierwszy raz w historii coś takiego wystąpiło.

Nawet najstarsze osoby nie pamiętały czegoś takiego, niektórzy wspominali okrucieństwa wojny, ale to nie była wojną którą zna się z kart historii. Każdy miał się sam zamknąć w domu, nie wychodzić, jeśli jest to niezbędne. Można było jedynie wyjść do pracy czy do sklepu. Dzieci nie mogły się już bawić na zewnątrz, puszczać latawce czy drony, nie mogły spotykać się z kolegami. Szkoły zostały zamknięte, a nauczyciela zadawali uczniom zadania do wykonania w domu. Rodzice musieli dopilnowywać zadań… Świat się zmieniał, ludzie zaczęli pracować w domach, zaczęli rozmawiać więcej przez komputery niż normalnie, dzieci miały zadania dodatkowe przy komputerze. Ludzie zaczęli się unikać. Na początku, część dzieci było zadowolona, potem coraz mniej, ponieważ o wiele więcej zadań miały do zrobienia niż w szkole. Coraz ciężej było wytrzymać w zamknięciu.

Król oraz jego ministrowie starali się walczyć z wirusem poprzez dekrety, nakazy, zalecenia… lecz z małym skutkiem. Maleńki wirus w koronie coraz bardziej zaczął rządzić życiem. Zakłady zaczęły upadać, bo nie wszystko można zrobić zdalnie. Ludzie zaczęli mniej wydawać, sami być bardziej zaradni. Niektórzy nawet nauczyli się gotować. Ludziom ciężko było znosić zamknięcie… ci, co mieli prace, to jeszcze mieli szanse oderwania się od dnia codziennego. Część osób, które straciło prace i musiało siedzieć w ten czas w domu, ledwo dawali radę. Kosmetyczki, fryzjerzy, hotelarze, panie w żłobku, kucharki, aktorzy… wszyscy ci musieli zmienić swoje źródła dochodu, a nie było łatwo zmienić zawód. Król walczył jak umiał, ale po pewnym czasie ludzie spostrzegli, że nie mogą stać bezczynie i patrzeć jak maleńki wirus coraz bardziej zabiera im normalne życie i ogranicza wolność. Poddani zaczęli także dostrzegać, że na tej wojnie nie można liczyć jedynie na króla i ministrów, bo ich jest garstka… a ludzi w królestwie miliony. Zaczęli sami walczyć, na początku, ktoś, kto mógł, zaczął pomagać w szpitalach, pasjonaci zaczęli przygotowywać materiały ochronę na drukarkach 3D, krawcowe zaczęły szyć maseczki, ludzie spostrzegli, że muszą pilnować się nawzajem, dbać o czystość, dbać o innych i robić sprawunki. Naukowcy i ludzie z pasją zaczęli szukać w internecie informacji jak leczyć, jakie maszyny stosować, ba nawet zaczęli tworzyć urządzenia w otwartych projektach. Okazało się, że da się wyprodukować urządzenia ratujące, życie w prowizorycznych warunkach. Okazało się, że poszukiwanie skutecznych leków nie jest jedynie domeną naukowców, ale całego społeczeństwa, które umożliwiało dzielenie się wiedzą i przemyśleniami. Okazało się, że każdy dowiedział się jak zrobić płyn przeciw wirusowy, jak dbać o ochronę swoją i swoich bliskich, jak zrobić maseczkę jak ona działa. Król i ministrowie zaczęli widzieć, że mają mądrych poddanych oraz że jest to potężna siła. Większa niż oni sami. Dużo ludzi, którzy straciło prace, zaczęło myśleć co mogą zrobić, próbowali wykorzystać ten czas, aby podnieść kwalifikacje nauczyć się programować, skonstruować coś ciekawego czy zająć się dziećmi. Ludzie, którzy przy domu mieli własne ogródki, spostrzegli, że zasadzenie ziemniaków czy posiania warzyw przyniesie im większy zysk niż trzymanie kilku złotych na koncie w banku. Spostrzegli, że to nie jest wstyd trzymanie grządki warzywnej, a wręcz przeciwnie pokazuje zaradność i luksus w tym trudnym czasie. Mało kto myślał, aby czas kwarantanny przeleżeć w domu i czekać na pomoc od króla i łudzić się, że wszystko będzie takie samo, jak wirus odejdzie.

A dzieci…. Dzieci także odegrały ważną rolę, nauczyły się samodzielności. Na początku było trudno, bo tylko zadania domowe były… potem było lżej, dlatego że nauczyciele spostrzegli, że stare metody nauczania nie dają radości uczniom oraz ich nie rozwijają. Nauczyciele zaczęli szukać lepszych i bardziej atrakcyjnych form, bez udziałów ministrów, kierując się pasją do wiedzy, którą mieli jak wybierali zawód nauczyciela.

  • Nauczyciele języka angielskiego, wraz ze swoimi kolegami z Hiszpanii, Francji, Portugalii, Węgier i innych krajów połączyli uczniów w pary i kazali im wypełnić ankiety opisujących – kolegę z obcego kraju. Pytania, może banalne kolor oczu, co lubi, jak się nazywa, jak spędza czas, jego ulubiony film, jak przygotowuje swój ulubiony posiłek… Uczniowie na początku przestraszyli się, bo przeważnie języka uczyli się, a nie mówili nim. Ale nauczyciel dał im rade, że możecie się komunikować nie tylko słowem. I tak podczas wideokonferencji w ruch poszły ręce, rysunki, słowa po angielsku i swoich ojczystych językach. Okazało się nawet, że niektóre słowa brzmią tak samo i że można rozmawiać – komunikować się nie znając tego samego języka. Była to lekcja, w którym każdy uczeń poczuł się, że potrafi wymienić informację oraz że warto uczyć się języka – mniej ręce bolą.
  • Nauczyciele z historii zadał swoim uczniom zadanie, nagranie relacji z rozmowy ze swoimi dziadkami, wujkami rodziną o historii. Dzieci dowiedziały się, że ich dziadkowie wychowywali się bez wifi i nawet potrafili żyć pełnią radości. Ci co mieli pradziadków, usłyszeli wspomnienia o wojnie czy wspomnienia czasów, w którym nie było prądu w domu. Usłyszeli nieprawdopodobne historie o rodzinie, o tułaczkach o czasach rodzącej się wolności. Była to lekcja o tożsamości, którą zapamiętały na długo. Lekcja była także wyrazem troski o starsze pokolenie nad którym uwziął się wirus, zabierając część ich z tego świata.
  • Nauczyciele informatyki stwierdzili, że łatwiej jest rozwijać pasję niż sprawdzać ćwiczenia, dlatego w klasie można było wybrać: tworzenie strony www w WordPressie, Joomli, programowanie w App Invetorze, robienie filmików, podcastów i prezentacji, robienie i rysowanie grafiki… Nauczyciele spostrzegli, że młodzież potrafi o wiele więcej, niż sądzili. Byli dumni, kiedy okazało się, że dzieci zaczęły pomagać swoim rodzicom w małych biznesach, kiedy przenosili ich sklepy do przestrzeni wirtualnej, reklamować ich bez kosztów, lub sami zaczęli zarabiać w internecie. Nauczyciele kierowali i dbali o bezpieczeństwo, tak jak dobry ogrodnik dba o swoje rośliny.
  • Nauczyciele wf, widząc, że ciężko jest uczyć zdalnie polecili kanały na youtubie o ćwiczeniach, a niektórzy nawet zaczęli promować kurs tańca on -line. Dziewczętom bardzo się spodobał taniec i nauka tańca, na tyle, że stwierdziły, że jest to najlepszy wf. bo muzyka działa doskonale na poprawienie humoru.
  • nauczyciel języka polskiego wpadł na pomysł, aby uczniowie przygotowali własne opowiadania, wzajemnie sprawdzili, z ilustrowali. Okazało się, że klasa w liceum wspólnymi siłami napisała serię opowiadań, tej samej historii widzianej z różnej perspektywy. Nauczyciel bacznie sprawdził, oraz pomógł im wydać formie elektronicznej, która notabene okazała się darmowa. Potem dzieci mówiły: To nie takie trudne wydać swoją książkę!. Może któryś z nich będzie kiedyś kolejnym Polskim Noblistą.

Nauczyciele zobaczyli także, że internet jest pełen ciekawych materiałów oraz ludzi z pasją. Zobaczyli, że każdy z nich nie musi tworzyć materiału osobno, że tak naprawdę platform edukacyjnych nie ma i wiedzę zdobywa się z całego internetu. Trzeba znaleźć wartościowe treści i je dostarczyć swoim uczniom. Wychowawcy zobaczyli, że świat się zmienił i najlepszą metodą jest rozwijanie zainteresowań niż mało wydajne powielanie ćwiczeń. Kto z nas będzie pamiętał o protistach, raczej zobaczy w internecie, co to są protisty, a bardziej istotne będzie sprawdzenie, czy wiedza jest rzetelna. Król, widząc, że jest to dobre, pozwolił dzieciom i rodzicom na przechodzenie coraz bardziej na indywidualny tok nauczania. Szkoła się zmieniła na lepszą -nowoczesną. Ministrowie cieszyli się, że dzieci w kraju są tak zdolne, że chcą same dochodzić do celów i rozwiązywać problemy. Szeptali między sobą, że widzą jeszcze jeden plus, że po epidemii będzie mądre społeczeństwo i że na tę edukację nie wydadzą pieniędzy, które są tak bardzo potrzebne.

Walka z wirusem trwa w Królestwie, nie wiadomo jak się potoczy, ale wiadomo, że Ty masz duży oręż w ręku. Nie zależnie czy jesteś dzieckiem, dorosłym czy cieszysz się emeryturą. Masz oręż aktywności, możesz zmienić świat, nawet siedząc w domu. Od ciebie zależy, komu założysz koronę dla przyszłych pokoleń.

inlabi.com

13 komentarzy do: “Bajka o koronie życia – czy będzie należała do nas czy do koronawirusa?

  1. Przepiękna bajka 😉

  2. Czekam na kolejną część, tym razem może opisującą jak się zmieni świat po wirusie…

    1. Po szczepieniach…. czy rodzina będzie rodziną?

      1. Szczepiasz się, będzie do normalna szczęśliwa szcz-rodzina

  3. Kolejne szkoły zamknięte, kiedy ta bajka o covid się skończy. Życie to nie bajka, wirus to nie wyzwanie..

  4. Teraz trzeba by było bajeczkę o szczepionce, o tym jak to jest potrzebne i niezbędne. Albo jak dochodzili do szczepionki w strzykawce.

  5. Czekam na baję o szczepieniu… czy będzie taka bajka

  6. Teraz bajka o szczepieniu…. coraz smutniejsze…. kiedy będzie książę na białym koniu.

    1. Bajka jak bajka.. życie to życie

  7. sketchnoting rewelacyjny, i ten potwór jak w bajce

  8. Może na kolejną baję tym razem o Vacku co nie bał się kłucia.

  9. Mi się tutaj podobają rysunki 😉

  10. Mineło bardzo dużo, bajeczka podoba mi się niezmiernie, trochę problemów nam to panowanie przysporzyło, ale teraz jest dobrze.

Skomentuj bułgar na przystanku Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *